Wrzucić, czy nie wrzucić? Oto jest pytanie
W coraz większym stopniu Internet "zabiera" nam wolny czas, stajemy się jego niewolnikami dążąc za zasadą "czego nie ma w Internecie, zapewne nie istnieje". Gdzie są granice tego, co możemy w nim umieszczać? Czy znamy konsekwencje publikowania dostępnych nam treści? Za pomocą dość powszechnie znanej w Kraju nad Wisłą sytuacji, która wzbudziła wśród młodzieży i nie tylko wiele kontrowersji i dyskusji, można przedstawić negatywne aspekty publikowania prywatnie posiadanych materiałów w sieci.
Niemalże pusty tramwaj linii nr 8 w Szczecinie: wygłupy, śmiechy, trywialne przekleństwa i odzywki (pozwolę sobie zacytować "sama się puszczaj, k***a"). Pomysł podwieszenia się na poręczy zaczepionej pod sufitem pojazdu. Po chwili skok, trzask i upadek na plecy. Materiał nagrany kamerą z telefonu, został opublikowany w całości przez autora na najbardziej chyba znanym portalu umożliwiającym przesyłanie oraz wyświetlanie filmów i klipów - YouTube. W niedługim czasie filmik zatytułowany adekwatnie "Śmieszny wypadek w tramwaju", posiada rzeszę fanów nie tylko w Polsce, ale też i na świecie (3 wyświetlenia pochodzą z Madagaskaru (sic!)).Film miał zostać opublikowany na zaledwie kilka minut, jednak, zgodnie z kolejną zasadą Internetu brzmiącą "jeśli coś zostanie wrzucone do sieci, już stamtąd nie zniknie", materiał został przechwycony (skopiowany) i jak to ujął mój dobry znajomy: "Co tu dużo mówić, mają przechlapane właściwie od momentu, gdy wideo pojawiło się na YT."; "To było nieuniknione." - pojawiają się następne komentarze. Bardziej obeznani z tematem dodają: "Kto rozgarnięty publikuje akt własnego wandalizmu w sieci?"
W tym momencie należy zauważyć, iż "bohaterki" owego wideo nie tylko wystawiły się na negatywną ocenę internautów i znajomych, ale też dopuściły się zniszczenia mienia publicznego (urwanie owej poręczy w tramwaju). Filmik obejrzała dyrekcja oraz grono pedagogiczne szkoły, do której dziewczęta uczęszczają. Natychmiast wyciągnięto odpowiednie konsekwencje: sprawa została zgłoszona do sądu (w celu pociągnięcia ich do odpowiedzialności karnej), a uczestniczki incydentu zostały zawieszone w prawach ucznia.
Owszem, wyczyn był niemądry, ale idąc za niezwykle przepełnionym wymową biblijnym wyrażeniem: "Kto jest bez winy, niech pierwszy rzuci kamieniem.", dojść można do wniosku, iż sytuacja mogła się przydarzyć nie tyle każdemu, co na pewno większości z nas. Uszczypliwe komentarze typu: "pustaki", "szczyt tępoty", czy "co za idiotyzm", są co najmniej nie na miejscu. W opinii równie wielu incydent pozostałby zapewne niezauważony, rozszedłby się po kościach, gdyby nie ów pomysł, by umieścić "filmik" na portalu. Ze znanych mi informacji (bądź domyślić się można na "chłopski rozum"), nagranie to było kwestią przypadku. Dziewczyny na pewno nie miały w zamiarach zniszczenia mienia.
Przyczyną owego zamieszania był więc zwyczajny brak świadomości, jakie konsekwencje mogą zostać wyciągnięte po publikacji materiału w sieci. Nie jest to pierwsza sytuacja, gdy nagrany przypadkowo filmik trafia do sieci, gdzie szybko zyskuje popularność wśród internautów, a znajdujące się w nim osoby stają się najczęściej ofiarami chamskich (użyłem tego słowa z pełną świadomością) komentarzy. Normalnym w życiu ludzkim jest, że człowiek uczy się oddzielać dobro od zła, wie, co wolno, a czego nie. W dobie Internetu MUSIMY zdać sobie sprawę z tego, że sieć to nie miejsce na prezentowanie wielu incydentów, sytuacji, czy treści. Będąc użytkownikiem wirtualnego świata, na dobrą sprawę sami decydujemy, czy umieszczenie tam czegoś przyniesie skutki pozytywne, negatywne, czy też nierzadko katastrofalne.
Z tego miejsca szczerze życzę bohaterkom przytoczonej sytuacji pomyślnego zakończenia sprawy oraz zachęcam do zastanowienia się nad tym, czy umieszczanie czegoś na popularnych portalach maści wszelakiej nie przyniesie nam radości na zaledwie kilka chwil, po czym rozpocznie się obawa, płacz i zgrzytanie zębami. Bądźmy odpowiedzialni i szanujmy swoją godność. Zastanówmy się kilka razy, nim dopuścimy się publikacji. Pamiętajmy, 5 minut "popularności" każdego z nas w czasach, gdy Internet jest tak wielce rozpowszechniony, kiedyś się skończy. W jaki sposób? To zależy już tylko i wyłącznie od nas.
Tomasz Lipiński - klasa 2Tb
|