"Sobota 11 czerwca..."

   "Sobota 11 czerwca, witam w naszym supernowoczesnym studio" - tymi słowami rozpoczęte zostało przedstawienie wykonane przez uczniów Zespołu Szkół Łączności podczas Dni Morza. Chodzą plotki, że właśnie to przedstawienie było kluczem do wygranej w konkursie na najlepszą prezentację kraju Unii Europejskiej. Oglądając pokaz sztuki aktorskiej naszych uczniów można rzec, że w trakcie przygotowań nie było większych trudności, ale druga strona sceny wie, jak wielkim wysiłkiem zostało to przedstawienie okupione i ile nerwów zjadły same próby.

   Gdy tylko dostałem scenariusz do ręki, wiedziałem, że będzie to hit tej wiosny. Nietuzinkowe żarty sytuacyjne, wierność faktom i świetne zgranie dwóch części scen musiały doprowadzić do sukcesu. W chwili rozłożenia ról na uczniów już było pewne, że to przedstawienie powali ludzi jak i samo jury na kolana - przecież mimo różnych poglądów, każdy lubi zagryźć dzień gruszką dobrego humoru.

   Wielu uczniów biorących w tym udział obawiało się występu przed tak liczną i świetną publicznością, mimo to, gdy tylko zabraliśmy się do prób, panika odeszła daleko w cień, a zabawom na "scenie" nie było końca. Wiele rzeczy musieliśmy doszlifować, najbardziej czas występu, gdyż należało zmieścić się w 10 minutach. Z początku było to trudne, ale jak sami widzieliście bądź dopiero zobaczycie, udało nam się to zrobić i występ zakończył się bez "ochrony" na scenie.

   Role zapamiętane, rekwizyty poprawnie dobrane, mechanizm sceny działa, a próba generalna wyszła jako tako, więc można ze spokojem pojechać na Wały i dokładnie przyjrzeć się scenie.
Cała ekipa aktorska wraz ze swoimi podopiecznymi czyli nauczycielami sensu sceny wyruszyła w ten "podbój". Na miejscu raczej "wielkie oczy zdziwienia" nas nie opuszczały, sceny nie było i nikt nie wiedział, gdzie jest. Po mniej więcej godzinie poszukiwań okazało się, że scena jest tam, a raczej będzie, gdzie staliśmy na początku. Bynajmniej po tej informacji chęć mordu mnie nie opuszczała, myślę, że reszta ekipy też miała w głowie tysiące niemiłosiernych tortur przeprowadzanych na [...]. Po wszystkich uzgodnieniach wróciliśmy do domu, by przygotować się do występu następnego dnia.

   Sobota godzina 15:00. Rekwizyty pod ręką, pełna gotowość i ruszyli, zgrabnym biegiem na scenę wszyscy zwarcie i dokładnie ustawili się do działania. 3-2-1 [*] START - "Sobota 11 czerwca, witam w naszym supernowoczesnym studio" te słowa wypowiedziane z finezją przełamały ciszę i większość oparów tremy na scenie. Już tylko 10 minut dzieliło nas od wolności, o którą z nadzieją modliliśmy się wszyscy przed wejściem na "ekran dusz".

   Każda nowa scena była poprzedzana zgrabną zapowiedzią jednego z dwóch prezenterów, którzy siedzieli po dwóch stronach parkietu, prawej i lewej, tak też były przygotowane scenki, jedna po jednej stronie, a druga po drugiej według zapowiedzi prowadzących.

   Usterki techniczne nie robiły większego zamieszania, a całość wizualna i humorystyczna treść przedstawienia wylewały się potokiem ze sceny na oglądającą spektakl publikę, która była bardzo zaangażowana w odbiór tych licznych informacji.

   "Łącznik Codzienny" - bo tak nazywał się ten dziennik, klarownie i w sposób śmieszny przedstawił Polskę w pięknym i ciepłym świetle nie naginając faktów.

Adam Macios - klasa 3Tc